Ahhh jak cudnie się czuję prawie wcale nie czuję głodu. Pobudka o 6:30 i bieganie. Przyznam szczerze, że ciężko było biegać rano bo było już dość duszno, i strasznie się zmęczyłam, no ale jakoś wytrwałam:) Zaraz podam bilans dnia, ale najpierw króciutko chciałam się wam pochwalić :) Na początku wakacji zanim jeszcze stwierdziłam, że to właśnie ten czas, aby zacząć działać i schudnąć ważyłam wielkie i tłuste 66 kilo :o Gdy ujrzałam te dwie okropne szóstki zaczęłam pomalutku, po troszeczku ograniczać słodycze, później przerodziło się to w niejedzenie smażonego, zaczęłam pić więcej jogurtów, kefirów... Ciemny chleb zastąpił jakiekolwiek inne pieczywo... Po powrocie z 2 tygodniowej wycieczki z nad morza która zamiast być czasem odpoczynku i relaksu, stała się... piekłem. Wiem, że jestem gruba, ten fakt przychodził mi do głowy za każdym razem gdy sięgnęłam po coś do jedzenia. Po kilku dniach głodówki zaczęłam widzieć mroczki przed oczami, ciemniał mi obraz, staczałam się, miałam wrażenie że zaraz zemdleję. No ale cóż, nikt nie powiedział, że będzie łatwo... Hmyy szczerze ? To było bardzo trudno :/ Najgorsze było to, że po całodziennej głodówce zwijałam się z bólu brzucha, byłam bardzo, bardzo głodna. Tym bardziej, że wcześniej jadłam ogromne ilości, po prostu mogłam jeść i jeść bez końca. Po powrocie już nie mogłam się doczekać aby stanąć na wadze. A tu ? Wielka radość i nawet troszkę zdziwienie tak! tak! tak! schudłam 3 kilo ^^ Po prostu byłam z siebie dumna przez kolejny tydzień starałam się trzymać wagę mimo, że czasami miałam załamanie... I się czegoś najadłam na kolację ... Tak to jest chyba najgorsze nawpychać w siebie te kalorie przed snem. Dzisiaj stanęłam na wadzę szczerze bałam się. Na początku nie chciałam, stałam kilka minut przed nią i myślałam, obawiałam się że przytyłam po ostatnich wypadach na miasto... Ale ku mojemu zdziwieniu tam sobie jest 61 kilo. Myślałam że oszaleję ze szczęścia ^^ 5 kg za mną ! W końcu Nareszcie ! To mnie tak zmotywowało do dalszej pracy, że wzięłam rower i pojechałam do lasu aby zrzucić ten cały tłuszcz. Dobra nie będę już was zanudzać. Jeszcze tylko chciałam powiedzieć, że chyba zacznę też A6W ^^ Ale to wkrótce :) Dobra więc bilans :
Śniadanie: Troszkę skubnęłam musli (80 kcal)
Obiad: 2 ciasteczka (112 kcal) + 2 jabłka + kiść winogron + troszkę porzeczek i jeżyn (nie wliczamy warzy i owoców)
Kolacja: 2 ciastka (112 kcal)
Trening: Obowiązkowe 30 minut biegania, ale mimo to cały dzień na nogach w ruchu + rowerek
Tak więc podsumowanie dnia: 304/400 kcal
Pozdrawiam moje motylki ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz