wtorek, 13 sierpnia 2013
Specjalnie waliłam całe miasto, aby mieć dostęp do neta... Chociaż wcale nie chcę ale muszę w końcu to komuś powiedzieć, w domu mnie nikt nie słucha, moja przyjaciółka... szkoda gadać, to chociaż wam powiem. Wczorajszy i dzisiejszy dzień to jakaś mega porażka. Nie wiem co mnie naszło, aby się tak nawpierdalać jak świnia, tłusta, wielka świnia, nienawidze się za to że tyle jem. Pewnie to dlatego że cały czas się z każdym kłócę z nikim się nie mogę dogadać, chłopak mnie zlewa, umawia się z jakimiś szmatami, wkurwia mnie to, ale on ma wyjebane z "przyjaciółką" się nie widziałam chyba z jakiś tydzień, teraz się buja z innymi koleżankami a mnie ma w dupie. Może dlatego ? Z tej bezsilności? Bo wiem, że i tak każdy ma na mnie wyjebane? Na początku roku szkolnego roku chce ześć poniżej 60. 60 kilo kurwa! Jak ja mogłam się doprowadzić do takiego stanu? To jest straszne, nie mogę na siebie patrzeć jestem obrzydliwa fuuu. Nie wiem, wy też tak macie że jak trzymacie dietę cały dzień to jak spojżycie na siebie w lustrze, nie jest jeszcze jakaś masakra myślicie sb że dacie rade a teraz? Patrząc w lustro czuję się jak wielki tłusty baleron. Nie chcę tak żyć, chcę czuć głód w żołądku. Już więcej tak nie wpieprzam, i to jeszcze na noc! Koniec z tym! Po prostu chyba nie mam motywacji, ale gdy widzę spadające kilogramu czuję się szczęśliwa, dzisiaj się ważyłam?! Jjakaś porażka cały czas te jebane 61 kilo muszę to zrzucić wracam do domu i zaczynam mel b, żarty się skończyły! Mel b na brzuch pupę nogi i rozgrzewające, koniec z tym. Jeśli wy się trzymacie to wam gratuluję i trzymam kciuki w dalszej podróży z odchudzaniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz